Szukaj na tym blogu

środa, 12 marca 2014

Muzykowanie pod Orzechem


        Na fali fascynacji i zadowolenia tym, że Kultura Ludowa naszych stron (Beskidów czy szerzej biorąc Karpat) ciągle żyje, broni się przed niebytem i komercyjną "góralszczyzną" i bynajmniej nie jest tylko skostniałą formą - postanowiłam napisać kolejnego Posta.

       Przekonałam się choćby na ostatnim spotkaniu i prelekcji filmu, o którym pisałam poprzednio, że kultura górali- pasterzy jest ciągle żywa -  bo ciągle są ludzie, dla których kultywowanie tradycji i życie w zgodzie z niedzisiejszymi wartościami jest sensem życia i sprawia im szczerą radość.
Na poparcie tej tezy, chciałam krótko w paru zdaniach podzielić się z wami emocjami z imprezy, na której szczęśliwie, trochę z przypadku znaleźliśmy się w sierpniu 2012 roku (choć było jakiś czas temu często do tego wracam i wracam do tych zdjęć). Latem 2012 nasi znajomi Rosa i Szymon (powiedzieć o nich muzycy ludowi to zdecydowanie zbyt mało) zorganizowali w domu swojego przyjaciela pod Suchą Beskidzką, 3-dniowe SPOTKANIE/MUZYKOWANIE (pod hasłem nazwijmy to "muzyka źródeł"). Zaprosili swoich znajomych muzyków (przeważnie muzyków ludowych ale nie tylko) z Polski i Słowacji na kameralną imprezę przepełnioną muzyką, śpiewaniem, tańcem, piciem, jedzeniem, spotkaniem przy ognisku i improwizacją na ludowo do samego rana. I tak na okrągło 2 i pół dnia gwar i muzyka płynąca z Dud, Gajd, Basów i Skrzypiec, Heligonek a także Gitar, Bębnów, Fletów i innych instrumentów praktycznie nie cichła - niezapomniane przeżycie. Poznaliśmy wielu ludzi (naprawdę w każdym wieku), dla których muzyka i kultura ludowa jest pasją życia. Śpiewają, grają i są szczęśliwi, że mogą robić to co naprawdę kochają.
...No cóż moje dość ograniczone zdolności pisarskie nie są wstanie oddać tego niesamowitego klimatu jaki tam panował (choć i tak bardzo się staram).

"sprawca całego zamiesznia": Szymon Kreczmer  /foto ŁB



Dla mnie, estetki, również bardzo ważne było to że cała ta impreza odbywała się w naprawdę pięknym miejscu - małym, ale pięknym Ogrodzie pod wspaniałym, ogromnym Orzechem.









Wspólnie przygotowywany poczęstunek - stół na którym nawet ja-wegetarianka
 mogłam dla siebie znaleźć coś ciekawego / foto ŁB

....a to już niedzielny poranek /ŁB

Nocnych zdjęć z impezy do białego rana nie mam. Bo po zachodzie słońca musieliśmy się już na poważnie zająć piciem wina, a nie fotografowaniem ;)
... mam nadzieję, że choć trochę poczuliście tą wspaniałą atmosferę.
Ania B

3 komentarze:

  1. Witam się u Ciebie serdecznie:-)
    .....i już na- dzień dobry piszę,że bardzo ale to bardzo zazdroszczę takiej biesiady:):)
    Góry ,kocham miłoscią niezmienną od lat ,i tak mi żal,że my tak daleko mamy do nich:(
    Potańcowal by człowiek do tych góralskich melodii,juz od samego patrzenia nogi rwą się do tupania:)
    Piękne zdjęcia,ach chciałoby się tam z wami być,i do białego rana....wino pić:)
    Pozdrawiamy serdecznie ZACISZE:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za miły komentarz.To prawda było super - bo nie ma to jak muzyka na żywo w towarzystwie ciekawych ludzi. Niestety też takie imprezy nie zdarzają się zbyt często.
    ps. Zapraszam do schroniska na hali Rycerzowej tam czasem można trafić na tego typu spotkania, koncerty.
    - więcej pewnie będzie na ich stronie www.rycerzowa.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Już sobie zapisałam stronkę:-)
    Pozdrawiam serdecznie:-)

    OdpowiedzUsuń